Świadomość tego, że uważność jest związana z buddyzmem, skutkuje tym, że wielu chrześcijan jest ostrożnych albo wręcz opornych w stosunku do stosowania praktyk uważnościowych. Głównym problemem dla chrześcijańskich terapeutów i ich potencjalnych pacjentów preferujących wartości chrześcijańskie jest to, czy zakładany w praktyce klinicznej model uważności jest do pogodzenia z chrześcijaństwem. Chrześcijańscy terapeuci i klienci chcą być bowiem moralnie pewni, że z jednej strony stosuje się wobec nich najefektywniejsze z dostępnych technik a z drugiej strony, że nie naraża się przy tym biblijnych zasad oraz chrześcijańskich wartości. Chrześcijańscy terapeuci i klienci (pacjenci), powinni być dobrze poinformowani odnośnie stosowanej w obszarze psychologii uważności.
Trzeba podkreślić, że chrześcijanie są wolni, aby przyjmować takie zasady i stosować takie praktyki, które nie zawierają w sobie elementów sprzecznych z biblijnymi zasadami, podstawowymi prawdami doktrynalnymi, chrześcijańskimi wartościami, tradycją religijną wraz z ich filozoficzno-historycznym kontekstem (por. Radoń, 2017). W związku z tym chrześcijanie potrzebują ze swojej perspektywy dokonać rzetelnej oceny adoptowanych zasad i praktyk, aby wyodrębnić z jednej strony te aspekty, które mogą być relatywnie łatwo akceptowalne (stosunkowo słabo związane ze swoimi historycznymi oraz filozoficzno-religijnymi korzeniami) od tych, które – z drugiej strony – są trudno akceptowalne, warunkowo akceptowalne albo nieakceptowalne (istotnie i w sposób silny przymocowane do swoich historycznych oraz filozoficzno-religijnych korzeni). Dopiero na bazie optymalnie dopracowanych strategii i technik możliwa jest adaptacja określonych zasad i praktyk do tradycji chrześcijańskiej.
Wielu chrześcijan słusznie zauważy i doceni wspólne elementy (podstawowe założenia teoretyczne i praktyczne stosowanie specyficznych technik medytacyjnych), które konceptualizacja uważności dzieli z buddyzmem i współczesną psychologią np. wykorzystywanie medytacji oddechu (por. Radoń, 2017). Zarówno buddysta, jak i chrześcijanin mogą być zaangażowani w medytację oddechu, gdzie medytujący skupia się wyłącznie na oddechu. Jednak trzeba dodać, że każdy z medytujących może przydzielać różne znaczenie temu samemu ćwiczeniu (Kopel, Habermas, 2019). Dla Buddysty koncentracja na oddechu stanowi istotny element pozwalający doświadczyć ulotności i niestałości ludzkiego istnienia oraz iluzoryczności self. Z kolei dla chrześcijanin medytacja oddechu stanowi pretekst do pogłębienia świadomości bycia stworzonym przez Boga („I ukształtował Jahwe-Bóg człowieka, proch z roli, i tchnął w jego nozdrza oddech życia, i tak stał się człowiek istotą żywą” – Rdz 2,7), swojej podstawowej podległości i całkowitej zależności od Boga („Los bowiem synów ludzkich jest ten sam, co i los zwierząt; los ich jest jeden: jaka śmierć jednego, taka śmierć drugiego, i oddech życia ten sam” – Koh 3,19) oraz doświadczenia Jego kochającej obecności (personalizm chrześcijański). I właśnie w ten sposób intencja medytującego może zmienić znaczenie i funkcje tego samego ćwiczenia uważności.
O możliwości stosowania różnej intencjonalności medytacji oddechu świadczą wyniki badań przeprowadzone na chrześcijańskich próbach (por. Radoń, 2017). Niektóre badania ujawniają bowiem, że podobne są obszary aktywności mózgu oraz efektywność medytacji (zarówno przypadku stosowania medytacji opracowanej w celach klinicznych, jak i typowych chrześcijańskich, poprawia się jakościowo i ilościowo fizjologiczne funkcjonowanie człowieka) (por. Beauregard, 2006; Hoffman, i in. 2010; Ost, 2008; Kabat–Zinn, i in., 1992). W trakcie koncentracji na oddechu poza fizjologicznymi skutkami buddysta może pogłębiać doświadczenie przemijalności ugruntowane w monistycznej koncepcji Boga (Brahman-Atman) a chrześcijanin może stopniowo wzmacniać intensywność przeżywania bliskości – personalistycznie pojmowanego – Boga.
Generalnie można powiedzieć, że wielu autorów rozumiejących i szanujących specyfikę podejścia chrześcijańskiego do medytacji podkreśla, że zasadnicze podstawy modelu uważności są nie tylko kompatybilne z chrześcijaństwem, ale mogą umożliwiać chrześcijaninowi pełniejsze życie, które w istotnym stopniu odnosi się do kluczowych wartości biblijnych oraz podstawowych zasad wiary (Kopel, Habermas, 2019; Radoń, 2017; Symington, Symington, 2012; Tan, 2011). Podczas praktyki uważności klient-pacjent jest prowadzony do nowej relacji w stosunku do swoich wewnętrznych odczuć, gdzie jest mniej sterowany przez intensywne i obezwładniające uczucia. Taki mniej kontrolowany przez własne przeżycia i doświadczenia podmiot – podkreślają ci autorzy – jest lepiej predystynowany do tego, aby realizować biblijne wartości oraz chrześcijańskie zasady wiary.
W swoim opublikowanym artykule Tan (2011) dokonuje przeglądu terapii opartych o uważność z punktu widzenia chrześcijańskiego rozróżniając i uwydatniając obszary zasadniczej zgodności oraz pewnej niezgodności (potrzeba ostrożności). W obszarze zgodności Tan (2011) wykazuje, że uważność może być szczególnie pomocna dla chrześcijańskich klientów-pacjentów z obsesyjnym (skrupulactwo, perfekcjonizm, zaburzenia obsesyjno-kompulsyjne) albo ruminacyjnym stylem myślenia (zaburzenia afektywne, paranoidalne, depresja, różne zespoły lękowe). Wskazuje też na to, że kliniczne terapie oparte o uważność zachęcają do pozytywnego i współczującego usposobienie do siebie i innych oraz podkreślają znaczenia działań opartych o wartości, co jest zgodne z chrześcijańską wiarą.
W obszarze niezgodności oraz zalecanej ostrożności Tan (2011) podkreśla potrzebę uwzględnienia kontekstu chrześcijańskiej tradycji kontemplacyjnej oraz z tej perspektywy dokonania oceny interwencji uważnościowych. Chrześcijanie – podkreśla Tan (2011) – powinni też ocenić, czy terapie oparte o uważność podkreślające ważność chwili tu-i-teraz opierają je na wartościach czysto sekularystycznych, czy też spójnych z biblijnymi. Chrześcijanin – jak twierdzi Tan (2011) – nie tylko opiera się na biernym doświadczaniu obecnej chwili, ale rozpoznaje świętość danego momentu oraz poddaje swoje wewnętrzne uczucia personalistycznie pojmowanemu Bogu. Dodatkowo – wskazuje cytowany badacz – wartość aktualnej chwili życia w technikach uważności powinna być sytuowana w kontekście chrześcijańskiej nadziei (zbawienie, niebo, paruzja).
Jak się wydaje, główny problemem teoretycznym dla chrześcijan będzie rozumienie „ja „(self) jako iluzji oraz nirvany, która stanowi cel praktyk medytacyjnych (Shin, 2017). Według buddysty, wiara w kryjące się poza sensorycznych doświadczeniami „ja” jest odzwierciedleniem niskich ludzkich pragnień oraz jest odpowiedzialna za istnienie wszelkiego zła na świecie. Według nauczania Buddy, pojęcie „ja” stanowi wymyśloną i fałszywą ideę, która nie ma żadnego realnego odniesienie w świecie a jedynie produkuje szkodliwe myśli, samolubne pragnienie, nienawiść, zarozumiałość, dumę, egoizm i itd. W związku z tym twierdzi się, że dopiero osoba uwolniona od „pragnień” przyjemności widzi, że umysł (albo dusza) jest zwykłą iluzją (maja). W konsekwencji oświecony buddysta jest wolny od zmartwień i samolubnych ochronnych zachowań oraz przyczynia się do rozwoju dobra na świecie.
O różnicy w podchodzeniu do uważności świadczy też odmienne rozumienie pojęcia „ja” i self. Buddyjskie założenie selfu jako iluzji nie jest podtrzymywane w psychologicznej praktyce uważności. W zachodniej psychologii jednoznacznie akcentowane jest znaczenie utrwalania i wzmacniania sensu self, co sprzeciwia się wyraźnie buddyjskiemu rozumieniu self. Zamiast śledzenia objawów niestałości (ang. impermenence) self, jak to ma miejsce w buddyzmie, większość terapii opartych o model uważności zmierza do rozpoznanie self oraz jego rozwojowego wzmacniania. Zachodni pionierzy adaptując uważność do praktyki klinicznej rozumieli ją jako trenowanie „mądrego umysłu”, u którego podstaw tkwi podmiot sensorycznych doświadczeń „ja” (Linehan, 1993; Luoma, Hayes, Walser, 2007).
Jak się wydaje, podstawowym założeniem terapii opartych o uważność (szczególnie ACT i DBT) jest rozróżnienie pomiędzy „ja” i self oraz wrażeniami fizjologicznymi, uczuciami i myślami (centrum i otaczające go sfery aktywności ludzkiej). Będące w samym centrum „ja” i obserwujące wewnętrzne doświadczenia self współdziałają z trzema obszarami wpływu: fizjologia, uczucia i myśli. Fizjologia, myśli i uczucia uczestniczą aktywnie w interpretacji doświadczenia oraz wytarzaniu informacji, ale – zgodnie z konceptualizacją zachodnią – nie definiują samego self. Jest taka część w self, która jest odseparowana (z ang. detached) od doznań fizycznych, myśli i uczuć, a w której to części są one transcendowane (Linehan, 1993; Luoma i in., 2007).
Idealnie jest, gdy istnieje pewna przestrzeń pomiędzy centrum („ja”) a otaczającymi go obszarami self. To gwarantuje psychologiczną wolność i elastyczność (Symington, Symington, 2012). Jednak zdarza się często, że doznania fizyczne, myśli i uczucia wcale nie są odizolowane od self. Zamiast funkcjonować niezależnie od siebie zaczynają tworzyć skupienia (z ang. clusters), gdzie nie występuje jasny podział między tymi obszarami (aktywacja jednego obszaru np. doznania fizjologiczne objawiające się szybkim biciem serca powoduje aktywację pozostałych dwóch obszarów tj. ruminacyjne cykl myślowy oraz paniczny atak).
Jednak głównym problemem nie jest tyle zjawisko tworzenia skupień, ale zjawisko połączenia czyli fuzji (pojęcie zapożyczone z ACT). Zjawisko to pojawia się wtedy, kiedy jedno albo więcej skupień całkowicie zlewa się z self (z ang. collapse). Wtedy konkretna osoba staje się jednym z uczuć (zalękniona osoba staje się samym lękiem, które kieruje zachowaniami danej osoby a self chwilowo staje się jego jeńcem). W takiej sytuacji podmiot przeżywa potężne dylematy moralne a podejmowane w tym przypadku wybory okupione są dużymi kosztami emocjonalnym.
Patrząc z perspektywy teoretycznej, tezy odnoszące się do obszarów niezgodności pomiędzy obowiązującą obecnie konceptualizacją uważności a chrześcijaństwem wydają się trochę iluzoryczne. Pojawia się bowiem pewna praktyczna wątpliwość: czy w rzeczywistości praktyka medytacji zakładana w modelu uważności wymaga dokonywania rozróżnień między biernością samoobserwacji self (wyzwolenie ze szkodliwych procesów ruminacyjnych) a aktywnością podmiotową ja (personalistycznie zorientowana refleksyjność)? Na obecnym etapie świadomości teoretycznej uważności trudno rozstrzygnąć, czy stosowanie biernej obserwacji w krótkich chwilach medytacji (medytujący mnisi buddyjscy poza godzinami spędzanymi na intensywnej medytacji resztę życia klasztornego prowadzą w „normalny sposób: wstają z łózka, myją się, ubierają, sprzątają, rozmawiają, dyskutują, kłócą się, przeżywają rozterki, itd.) stanowi o jej nieprzystawalności do chrześcijańskiej tradycji kontemplacyjnej.
Trzeba jednak podkreślić, że pojawiają się tezy, że również w chrześcijańskiej praktyce medytacyjnej potrzebna jest wyzbycie się każdej dozy refleksyjności (intelektualizacja blokuje otwarcie się na Boga) oraz emocjonalnej aktywności (przytłaczająca intensywność negatywnie zabarwionych procesów ruminacyjnych), które stanowią podstawową przeszkodę w otwarciu się na Żyjącego Boga (Larkin, 2007). Jak twierdzi Larkin (2007, s. 243) – podstawowym zagrożeniem medytacji chrześcijańskiej jest właśnie intelektualizacja oraz abstrakcyjne traktowanie Bożej obecności, podczas której medytujący bardziej myśli o tym, jak ma się modlić, niż faktycznie się modli. Można zaryzykować tezę, że celem każdej autentycznej medytacji jest „jedynie” oczyszczenie podmiotu z różnych intelektualnie i emocjonalnie zabarwionych uprzedzeń, dzięki czemu podmiot otwiera się bardziej na odbiór prawdziwego Boga. A dopiero otwarcie się umożliwia prawdziwy dialog (interpersonalna relacyjność w diadzie człowiek-Bóg).
Cytowania podstawowe:
- Kopel, J., Habermas, G. H. (2019). Neural Buddhism and Christian mindfulness in medicine.
- Larkin, E. E. 2007). Christian Mindfulness.
- Radoń, S. (2017). Czy medytacja naprawdę działa? Kraków: WAM.
Warto przeczytać o błędach rozumienia „ja” w zachodnich kulturach (szczególnie w chrześcijaństwie) oraz zasadniczym podobieństwie pojęcia self w buddyzmie, chrześcijaństwie i hinduizmie:
- Shin, K. (2017). The Concept of Self in Hinduism, Buddhism, and Christianity. Eugen: Pickwick Publications.
- Silva, W. D. (2013). Is Christianity a simplified version of Buddhism? It could be … but doesn’t Agápē originate where Śūnyatā originates
Do odsłuchania wykłady i dyskusje:
Uważność w kontekście różnych tradycji duchowych
Mindfulness bez duchowości, czyli o dylematach buddyzmu i chrześcijaństwa
albo audycjach:
Mindfulness a chrześcijaństwo w Radiowej Czwórce u Foxa
Czy medytacja pozwala przetrwać trudny czas – program u Bugalskiego